Po pouczającym wyjeździe do Poznania nadszedł czas na ... no właśnie jak to ująć? Może po prostu uznałam ,że nadszedł najwyższy czas aby w naszym domu zamieszkał, bo w naszym życiu pojawił się nieco wcześniej.
Piesków było kilka i wszystkie słodziutkie, trudno było wybrać.
Jak już wybraliśmy, tzn my i on , psinka została wyróżniona czerwoną wstążeczką (choć zupełnie niepotrzebnie bo pysiu miał zupełnie inny od pozostałych), tak na wszelki wypadek.
Maleńka biała kuleczka.
To małe zwierzątko dowartościowało mnie trochę , akceptując leże które mu uszyłam .Robiłam zdjęcia legowiska jak było jeszcze nowe i niezamieszkane ( teraz juz nie bardzo nadaje się do pokazania ;-)) ale gdzieś je "posiałam" .
Obecnie wygląda tak:
Ma na imię Franek Burza , na miano Asystenta zasłużył sobie chodząc za mną krok w krok, kładąc się na materiałach, szamocząc formy i pożerając wełnę:-)
Wygląda słodko , tylko to spojrzenie zdradza , że niezłe z niego ziółko...
Jeden z ostatnich ciepłych weekendów Asystent miał wolne i buszował w trawskach.
Piesek pełen sprzeczności ; lubi ciepło kolan i buszowanie w trawskach , błocie i wodzie.