Jak tak dalej pójdzie to zdążę ufilcować drugą rękawiczkę.
Jeśli wyzdrowieję nim śniegi stopnieją wypróbuję mój pierwszy własnoręcznie ufilcowany kapelutek.
A, że w nakryciu głowy wyglądam jeszcze gorzej niż bez z pewnością wystraszę zimę i wreszcie nastanie wyczekiwana przez wszystkich wiosna.
Filcowanie tych dwóch sprawiło mi ogromną frajdę!
Byłabym niewdzięcznicą gdybym nie wspomniała, że pierwsze kroki w filcowaniu stawiam pod czujnym i życzliwym okiem Pani Krystyny Drożdżowskiej.
Dzięki Pani Krystynie co tydzień spełnia się jedno z moich marzeń!
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia po Świętach :)
OdpowiedzUsuńPoogladalam i podoba mi sie twoje filcowanie...Ja tez czasem siegam po igle do filcowania...Zapraszam do siebie i na moje Candy.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia sle z Florydy