Przeglądając te wszystkie piękne i wielce inspirujące blogi trafiłam na
blog sklepu House of Cotton; można tam znaleźć fajne tutki , np. taki o zszywaniu ściegiem dyskretnym. Do tej pory troszkę się męczyłam jak przyszło mi zszyć cóś ręcznie w sposób estetyczny i niewidoczny. Gdzieś , coś dzwoniło ale ciągle nie wychodziło tak jak trzeba.
W tym fajnym sklepiku znalazłam też śliczne materiały, kilka zakupiłam i .... zużyłam:-)
Jak na mnie to sukces, bo kupować materiały bardzo lubię lecz mam problem z ich wykorzystaniem. Bynajmniej nie wynika to z braku pomysłów , bo te kłębią mi się w głowie jak tylko zobaczę jakiś ciekawy kawałek szmatki.
I tak powstały SOWY takie do przytulania i do zabawy.
Nic oryginalnego , bo sowy są obecnie bardzo popularne (czemu dziwić się nie można, to taki wdzięczny temat), szyją je niemal wszyscy.
Skoro wszyscy to i ja chciałam.
A wyszło tak:
Zdjęcie robione w dzień;-) trzy śpiące Sowy.
Wyglądają spokojnie ale jak tylko zapada noc zaczynają sowim zwyczajem harcować.
Szyjąc trzecią z rodzeństwa postanowiłam wypróbować pomysł na aplikację odwrotną , której dokładny opis wykonania możecie znaleźć
tu w ZAPOMNIANEJ PRACOWNI.
Dwie w kolorach "dziewczyńskich" mają przyczepione na rzepowych serduszkach maleńkie sówki.
Dwie siostrzyce
i jeden braciszek
Tak mi się spodobało , że powstają już następne.
Kolorowych snów!